poniedziałek, 9 marca 2015

wojna z drutami




Macie czasami tak, że widzicie coś interesującego, chcecie to uwiecznić, a kiedy chwytacie za aparat i pstrykacie, to się potem okazuje, że jednak nie wyszło nic ciekawego?
Właśnie...
Pomyślmy o tym przez chwilę. Ja tak miałem wczoraj wieczorem. Na niebie był piękny księżyc, który niesamowicie oświetlał chmurę. Pierwsza myśl - uwiecznić!
Druga myśl - będzie widać druty na zdjęciu.
Widzimy selektywnie. Podziwiając coś, skupiamy się na pewnym wycinku otaczającej rzeczywistości. A zdjęcie, czy to nam się podoba, czy nie, uwieczni wszystko.
Para na spacerze, ona ładna, on jej robi fotografię, a w tle... śmietnik, czasem dosłownie.
Piękne góry! A tak, faktycznie - brzydko wyglądający komin przed nimi
i
druty.
Są wszędzie. Nie widziałem wsi (o mieście nie wspominam), gdzie by ich nie było. Jak tu się spełniać fotograficznie?
Dobrze, skoro nie da się ich wyciąć, to niech zostaną. Czasem je uwieczniam. Stanowią nieodzowny element zastanego przeze mnie pejzażu.

Z koniem będę się kopał?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz