W drodze do Malborka zauważyłem z lewej strony ciekawy widok: pole na wzgórzu, balotami (słoma zebrana w okrągłe formy) na tle elektrowni wiatrowych i powoli zachodzącego słońca. Obiecałem sobie, że zatrzymamy się w drodze powrotnej i uwiecznię to. Tak się jednak złożyło, że... zagadaliśmy się. Przyjechaliśmy. Na szczęście, kilka minut później, oczom ukazał się podobny pejzaż, a po drugiej stronie był zjazd z drogi. Skręciliśmy. Przy polnej dróżce był skoszony areał, ale żeby uchwycić widok, trzeba było się wspiąć. Ok. Zostawiłem pasażerów i z #kalkulatorem w kieszeni ruszyłem na zdobycie szczytu...
Dopiero z bliska, po dwóch krokach, dotarło do mnie, na co się porwałem. Starałem się aby grząska natura nie wciągnęła mnie. Bo cofnąć się tylko dlatego, że może śmierdzieć, to nie chciałem!
Ostatecznie udało mi się, co widać na załączonym obrazku.
Dla ciekawych zaś jest też i backstage...