Miejsce poświęcone zdjęciom wykonanym telefonem komórkowym. Jeśli trafiłeś tu, bo masz smartfona i czasem zrobisz jakieś zdjęcie, to miejsce jest dla Ciebie! Zobaczysz moje zdjęcia, poczytasz i dowiesz się, co można poprawić, aby dla siebie samego robić jeszcze zdjęcia własnym #kalkulatorem Zapraszam!
niedziela, 29 listopada 2020
droga do gwiazd
sobota, 28 listopada 2020
astronomiczna zagadka
piątek, 27 listopada 2020
nocne szuwary
poniedziałek, 23 listopada 2020
gwiazdy, gwiazdy
w pewnych warunkach można objechać tego siedzącego w, nomen omen, klatce. Kilka lat temu rzecz zupełnie nie do pomyślenia.
dla którego widok gwiazd w telefonie to coś, co jest powyżej jego wyobrażeń, to pokażcie mu ten wpis i film, który jest poniżej. I pamiętajcie, że nie każdy będzie chciał (czy umiał) sięgać tych gwiazd, Waszych gwiazd...
niedziela, 22 listopada 2020
spokojne jezioro
piątek, 20 listopada 2020
dziecko mi wisi
Och, stare zdjęcie, z wakacji...
Lipiec tego roku, wiejski plac zabaw, nikogo nie było.
Syn usiadł. Tata zrobił zdjęcie.
Gdzie była fizyka?
wtorek, 17 listopada 2020
ruina
niedziela, 15 listopada 2020
siano
piątek, 13 listopada 2020
jesienny plac zabaw
czwartek, 12 listopada 2020
parking przykościelny
Tl;dr: zamiast ciszy były szumy, trzaski i łomoty, a na koniec szczekanie, być może i dzikich, psów. To wszystko obok mnie. Konkluzja była taka, że jako były mieszczuch, choć przez chwilę, czułem się bezpieczniej na drodze asfaltowej, podręcznym symbolu cywilizacji i ciepłej wody
w kranie.
Jak więc miałem się czuć, kiedy zjechałem do wsi większej, w sam jej środek, a konkretniej - pod miejscowy kościół? Duża budowla, kilka latarni, jakże niepotrzebnych z fotograficznego punktu widzenia, chodniki, droga, sklepy i słynne na całą okolicę disco. Jesteś bezpieczny, jesteś zaopiekowany, to takie jakby małe miasteczko. No i świątynia, żadna bestia ci nie zrobi krzywdy, bo jej tu nie będzie.
To sobie powtarzałem, gdy kątem oka zobaczyłem zwierzę. O, jaka mała, malutka czarna krówka? Czemu nie w oborze, tylko przed kościołem? I jaka szybka! Jak podskakuje!
I... czemu zaszczekała, kiedy jej wielki łeb, z wielką szczęką, obrócił się w moją stronę?
Zaszczekała znowu. Krótka sierść, taka a nie inna kufa, niewidoczny ogon... Wyżeł? Doberman? Gdzieś przez głowę przeleciało, że dobermany mają szczękościsk, ale podobno nie szczekają głośno. To może jednak wyżeł? I czy ma też szczękościsk?
Zobaczył mnie i zaszczekał, kiedy kucałem przy statywie, walcząc z #kalkulatorem i ustawieniami kadru. Wstałem i zmusiłem swoje oszczędnie zbudowane ciało do majestatycznego napuszenia się. Ciemna kurtka nie pomagała w uzyskaniu pozornego gabarytu, czarne jednak wyszczupla. Uznałem, że jak mam polec z przegryzioną aortą, to wolę na stojąco, a nie na kolanach. Ech, człowiek się za dużo "300" naoglądał...
Na szczęście jednak zwierzęta dość poważnie podchodzą do niepstrokacizny, zatem, ku mojemu zaskoczeniu, pies się oddalił, zaniepokojony najwidoczniej.
... pewnym problemem było to, że pojawił się i szczekał obok
mojego auta. A ja nie chciałem wracać na nogach, te marne kilka kilometrów. No jakoś nie.
A co do zdjęć - dobra, może nie powinienem robić Wam projekcji, ale sam nie wiem, co myśleć. Może miałem inne oczekiwania niż to, co zastałem na miejscu? Ciekawy jestem Waszego odbioru, dajcie znać, proszę.
Tu możecie zobaczyć warunki oświetleniowe (i szczęśliwego jeszcze operatora #kalkulatora):
środa, 11 listopada 2020
sezon zimowy
poniedziałek, 9 listopada 2020
płot w polu
i gwiazdy.
Nie wiem, czemu, ale z jakiegoś powodu lubię stare budowle, ruiny albo ledwo stojący płot. Może dlatego, że jeszcze stoi i broni się przed czasem i wiatrami? Nie wiem.
Co zauważyłem - zdjęcia roślin, na dłuższym czasie naświetlania, obarczone są pewnym ryzykiem. Źdźbła drgają, ruszają się na byle podmuchu. Nie ukrywam, że sam robiłem kilka podejść do tego kadru, bo walczyłem nie tylko z kompozycją, ale i z delikatnym, jakże irytującym w tamtej chwili zefirkiem...
niedziela, 8 listopada 2020
jasna droga
sobota, 7 listopada 2020
paskudny kadr
piątek, 6 listopada 2020
i po zagadce
czwartek, 5 listopada 2020
zagadka o porach
środa, 4 listopada 2020
ludzki księżyc
nocna droga
Dziś obiecane kolejne kadry z nocnej wyprawy. Będę do niej wracał, ponieważ było to nader ciekawe doświadczenie.
Kiedy przeglądam wykonane tej nocy zdjęcia, to łapię się na tym, że dzisiaj, teraz, fotografie robione #kalkulatorem mogą być jakości takiej, jakiej łaknęli posiadacze lustrzanek 10-15 lat temu. A przecież wtedy też powstawały prace, nad którymi ludzie się zachwycali. Owszem, jeszcze trochę brakuje do plastyki systemów z wymienną optyką, aczkolwiek coraz mniej jestem przekonany, czy jak ta bariera zostanie zatarta.
Ważne jest, aby przygotować się do takich zdjęć i wykorzystać jak najbardziej sprzęt, jaki się ma. Tak naprawdę, do pewnego momentu, nie ma znaczenia, jakim smartfonem dysponujemy, jeśli pominiemy ekstrema typu telefon sprzed dziesięciu lat. Sądzę, że jeśli mamy model w miarę świeży, to będzie nas ograniczać tylko nasza głowa i umiejętności.
Przyznam, że w przypadku nocnego focenia można poczuć się, jak kanonier na wojnie. Dlaczego? Jest ciemno i ekran nam niewiele pokaże. Zatem strzał, czekamy i patrzymy, w co
udało się nam trafić. Następnie poprawka (w lewo, prawo, ciut do góry) i kolejna próba. Po 30 sekundach naświetlania znowu patrzymy i oceniamy efekty. Nie zazdroszczę perfekcjonistom...
Jest pewne rozwiązanie w związku z taką niedogodnością. Dla samego tylko kadrowania warto skorzystać z innego trybu niż profesjonalny. Szybko odkryłem, że tryb nocny krócej naświetla
i od razu daje podgląd (tak mniej więcej), co będzie widać. Wykonamy kilka operacji więcej
na smartfonie, ale, być może, zaoszczędzimy czas zużyty podczas, mimo wszystko, żmudnego naświetlania. Warto spróbować samemu i zdecydować, czy taka metoda jest dla nas dobra.
A teraz zdjęcia. Uwierzcie, że to ciekawe uczucie, kiedy widzicie dobrze znane miejsca w zupełnie innej odsłonie. Polecam!
wtorek, 3 listopada 2020
wsi spokojna
Kiedy przenosisz się z miasta na wieś, to czujesz, że uciekasz przed pędem, przed zgiełkiem, przed hałasem. I tak się dzieje. Nie słychać klaksonów, szumu miasta, gwaru rozmów wokół miejscowej ławeczki. Kiedy siedzisz w tej swojej wymarzonej chatynce, nie dociera do ciebie
ani jeden niepożądany dźwięk.
Pozwól, że zabiorę cię na wieś, między pola, ale tak koło północy, dobrze? Wyobraź sobie, że księżyc mocno świeci, tuż nad ziemią snuje się coraz gęstsza mgła... a ty idziesz. Powoli, pomału, delektujesz się spokojem, tym bezruchem. Kontemplujesz przyrodę i harmonię...
Błąd. Zamiast tego wyobraź sobie, że faktycznie idziesz ścieżką, nawet sobie dobrze znaną,
ale nie licz na ciszę. Nie oczekuj spokoju. Pomiędzy oddechami wyłapiesz szelest, tam gdzieś
z prawej. Teraz z lewej, nieco z tyłu. Za plecami. Noc, mgła i dźwięki, których normalnie byś
się nie spodziewał. Nie wiesz, co to, więc zgadujesz. Lis? Ptak? Jakiś czas temu widziałeś bezpańskie psy, niewielka sfora, raptem kilka... ale dzikie. Może głodne.
A ty idziesz przed siebie. Pytasz siebie, czy włączyć latarkę w kalkulatorze, by ewentualnych napastników odstraszać, czy jednak iść, jak idziesz, aby światłem nie prowokować. To jest jedno z wielu pytań, które masz teraz w głowie przechodząc między lasem a polami.
Dzik? Kilka dni temu miałem z takim jednym kolizję, więc są w okolicy. Zdanie rzucone kiedyś przez miejscowego o wilkach może być faktycznie tylko plotką... na pewno?
Teraz coś słyszysz po obu stronach drogi, którą przecież tak dobrze znasz! Życie na wsi? Kontakt z naturą? Tego chciałeś?
Ale idziesz. Kalkulujesz ryzyko. Jak duża szansa jest zobaczyć zwierzę i co ono zrobi?
Czy zdążysz nacisnąć spust migawki? Idziesz, bo masz plan zrobić zdjęcie pobliskim ruinom
po spalonym jakiś czas domu. Więc brniesz, w międzyczasie przystając, rozstawiając statyw,
aby uchwycić przerażające cię teraz piękno na tle jakże spokojnego nieba. I ten księżyc... pełnia, północ... o czym myślisz?
Dochodzisz do pobliskiej drogi. Ulga? Namiastka cywilizacji, więc, były mieszczuchu, czujesz się bezpieczniej? No dobrze, niech ci będzie. Twoja głowa, twoje demony. Dwieście metrów stąd są zgliszcza, o których tak dzisiaj marzyłeś. Śmiało, asfalt nie pogryzie. Krok za krokiem, jesteś coraz bliżej celu dzisiejszej nocy.
Aha... kilka psów się rozszczekało. Czujesz ulgę, że to przecież tylko Burki, pilnują podwórek i cię wyczuły. Mózg dostrzega jednak inne opcje i z zasobów pamięci podsyła ci obraz psów, tych dzikich... a tu są łąki. A jeszcze nie wiesz, co i jak wygląda obok spalonego domu. Może jednak ma tam lokatorów? Jakich?
Odkasłałeś. Nad wyraz głośno. No tak, jesteś większym gabarytowo ssakiem niż szczur czy wilczur, zatem może cię nie ruszą, taki wielki i głośny przecież jesteś. Twoja bitwa ze strachem, twoja taktyka.
Wciąż idziesz. Przechodzisz na prawą stronę, kiedy mija cię samochód jadący do wsi. Nie, kierowca cię nie zapamięta. Widzisz nadwyrężone ogniem i wiatrem mury. Jesteś na miejscu.
Jak głęboko wejdziesz? Ile postawisz na szali, aby wykonać zdjęcie tygodnia? A ile razy dziennie podnosisz z uśmiechem dzieci? Za ile, w najlepszym wypadku, przyjedzie ktoś po wybraniu numeru 112? Licz, przeliczaj, szacuj. Jak bardzo się boisz? Jak bardzo masz rację w tym swoim strachu?
Najgorsze, że wiesz, że codziennie tą trasą ludzie się przemieszczają. Najgorsze, że naczytałeś się książek o podboju dzikich krain, a stoisz, z kalkulatorem wpiętym w statyw i zastanawiasz się, co właśnie mignęło w krzakach. Najśmieszniejsze, że jesteś raptem niecały kilometr od twojego domu.
Przeczytałeś też, że warto wyjść ze swojej strefy komfortu, aby sięgnąć po więcej. Pozdrawiamy coachów. I słyszałeś w jakimś filmie głos dowódcy batalionu żołnierzy, że bez strachu nie ma odwagi, nawet to ostatnio powiedziałeś swojej córeczce, czym dodałeś jej animuszu.
Więc jak będzie?
Taka noc, takie emocje, takie zdjęcia. Na początek dwa kadry.
A jeśli myślicie o nocnej fotograficznej eskapadzie, to ubierzcie się ciepło. Zadbajcie o coś do przekąszenia, najlepiej wysokoenergetycznego. Pamiętajcie też o naładowaniu baterii w swoim kalkulatorze. I miejcie oczy dookoła głowy...




