czwartek, 31 grudnia 2020

na wolności!

Wiecie, co jest najlepszego w izolacji covidowej?
Jej koniec.
Cieszy zamarznięta szyba auta i kolejka przy kasie...
Nawet nie brałem statywu, bo chmury były, a poza tym jechałem na zakupy. Tymczasem, kiedy wjechałem na naszą drogę dojazdową, dostrzegłem na niebie coś więcej niż księżyc, coś między obłokami.
No to zgasiłem światła i stanąłem z #kalkulatorem w ręce...

niedziela, 13 grudnia 2020

kadr z szuflady

Ponieważ, zgodnie z przepisami, nie wolno mi wychodzić w plener, postanowiłem poszukać czegoś, czegokolwiek w odmętach pamięci wewnętrznej smartfona. Chociaż tak się nacieszę #kalkulatorem.
... a ponieważ nie mogłem się zdecydować, czy chcę dzień, czy noc, to wybrałem takie zdjęcie.
A Wy... bądźcie zdrowi i uważajcie na siebie!

środa, 9 grudnia 2020

abstrakcja

Okazuje się, że załapałem się na sezon chorobowy, zatem z plenerów, póki co, nici. Wracam więc do starszych prac. Dzisiaj taka, trochę na luzie, trochę z przymrużeniem oka i pytanie z gatunku podstawowych: czy zdjęcia z dłuższym czasem naświetlania są prawdziwą fotografią?

sobota, 5 grudnia 2020

czas się dłuży

Od jakiegoś czasu interesuję się bardziej nocną fotografią, a co za tym idzie - zdjęciami z dłuższym czasem naświetlania. Wiedza oraz technologia pozwalają każdemu, kto uwiecznia obrazy #kalkulatorem, przekraczać kolejne granice. Cokolwiek by nie mówić, #FotografiaMobilna od kilku lat stała się niezależną formą artystycznego wyrazu.
I bardzo dobrze.
Fajne w tym wszystkim jest również i to, że nie jestem nie muszę być alfą i omegą. Nie wiem jeszcze wszystkiego, ale mogę się wszystkiego nauczyć. To dobra perspektywa, bo to, co wczoraj było dla mnie zagadką, jutro będzie rozwiązanym rebusem.
Właśnie. Czasem na nocnych zdjęciach miasta uchwytuje się ruch pojazdów, zamieniony w smugi. Wygląda efektownie. Kłopot polega na tym, że można takie ujęcie przepalić; kwestia doboru parametrów.
Tak i mi się przydarzyło. Co zawiodło? Nie ten czas ekspozycji oraz nie ten moment. Już pal licho kadrowanie, ale droga wyglądająca jak pokryta śniegiem to jednak nie ten efekt, o który mi chodziło.
Co zrobić, jak żyć? Cóż, dalej robić swoje i wyciągnąć naukę, którą wdroży się w działanie przy kolejnej sesji. Na szczęście wiem, co poszło nie tak, więc o tyle mam prościej...

wtorek, 1 grudnia 2020

gwiazdy i...

Właśnie, dzisiaj też zagadka na niebie.
Co tam jest, oprócz gwiazd?
Dodam, że takie zdjęcie można zrobić niemal każdym #kalkulatorem. Potrzebujemy statyw i tryb ręczny, na szczęście coraz bardziej dostępny.
I nie, zapomnijmy o wszelkiego rodzaju filtrach czy nakładkach. Chcę przez to powiedzieć, że #FotografiaMobilna staje się od kilku lat nie tylko pełnoprawną dziedziną sztuki, ale niezależną odnogą fotografii jako takiej. Jej egalitarność polega na tym, że dostęp do narzędzi jest w zasięgu niemal każdego. Masz telefon? Bądź artystą!
Dobrego dnia!

niedziela, 29 listopada 2020

droga do gwiazd

Przy okazji zabawy #kalkulatorem z dłuższym naświetlaniem wyszło coś takiego.
Przy okazji też mam prośbę. U mnie to zdjęcie jest ostre. Dajcie znać, czy po wrzuceniu do Sieci dalej takie jest. 
Dziękuję bardzo!

sobota, 28 listopada 2020

astronomiczna zagadka

Kiedy zrobiłem i opracowałem to zdjęcie, to pokazałem je kilku osobom. Niemal wszyscy byli zdziwieni, że #kalkulatorem, ale właściwie nikt nie był stwierdzić jednoznacznie, co tam na niebie jest za jasny obiekt.
No właśnie... to mamy zagadkę. Co to jest i o jakiej porze zrobiłem to zdjęcie?

piątek, 27 listopada 2020

nocne szuwary

Wracam do wieczoru z kolegą. Przyznam, że byłem w tym miejscu z #kalkulatorem nieraz, ale nigdy nie miałem pomysłu na dobry kadr. Okazało się, że zmiana pory i techniki pstrykania ma duże znaczenie. W głowie toczyła się bitwa o ucieczkę od banału, od sztampy, a jednocześnie o to, by nie odlecieć w rejony zrozumiałe tylko przez twórcę dzieła. Myślę, że warto o tym pamiętać tworząc tak naprawdę cokolwiek - fotografie, muzykę, prozę... I z tą myślą oraz zdjęciem Was zostawiam.

poniedziałek, 23 listopada 2020

gwiazdy, gwiazdy

Prawdopodobnie zauważyliście, że ostatnio pokazuję coraz częściej zdjęcia wieczornego albo wręcz nocnego nieba. Wynika to u mnie wprost z zachwytu nad możliwościami, jakie dają współczesne smartfony. To trochę jak wyścig auta cywilnego z rajdówką. Okazuje się, że
w pewnych warunkach można objechać tego siedzącego w, nomen omen, klatce. Kilka lat temu rzecz zupełnie nie do pomyślenia.
Co ciekawe i nader ważne, nie potrzeba do tego sprzętu z górnej półki. Myślę, na podstawie przeprowadzonych ostatnio warsztatów, że średniak z manualnym trybem ma spore szanse na świetne nocne zdjęcia. Rzecz jasna to fotograf robi zdjęcia, tak samo, nawiązując do pewnego dowcipu, to nie  garnki gotują pyszną zupę. Trzeba nauczyć się, co i jak z #kalkulatorem, aby dobrze wyszło.
Dzisiaj mam dla Was dwa zdjęcia oraz niespodziankę. Jeśli trafi Wam się niedowiarek,
dla którego widok gwiazd w telefonie to coś, co jest powyżej jego wyobrażeń, to pokażcie mu ten wpis i film, który jest poniżej. I pamiętajcie, że nie każdy będzie chciał (czy umiał) sięgać tych gwiazd, Waszych gwiazd...


 
 
... a dla gwiazdosceptyków, niewierzących w obiekty niebieskie z kalkulatora, obiecana niespodzianka:
 

 


niedziela, 22 listopada 2020

spokojne jezioro

Nie trzeba uciekać daleko od miasta, aby znaleźć dobre miejsce na zdjęcia. Czasem wystarczy zweryfikować znane już miejsca, ale pod kątem innych, niecodziennych warunków... na przykład nocnych.
Umówiłem się z kolegą nad jeziorem. Kupił właśnie smartfona i chciał przetestować, jak będzie się robić nowym #kalkulatorem.
Dotarcie na miejsce zajęło nieco więcej czasu. Znajomy łowca burz wspominał, że idzie zima, jednak, mimo wszystko, gwałtowne oblodzenie nie było tym, czego się spodziewaliśmy. Czyste niebo nad taflą wody zrekompensowało na szczęście wszelki trud i stres.
To było udane spotkanie. Połączyliśmy radość pstrykania z zajęciami warsztatowymi. Dużo było o ekspozycji, czułości, statywie oraz czasie naświetlania. Poniżej macie jeden z kadrów wykonanych tego wieczoru.

piątek, 20 listopada 2020

dziecko mi wisi

 Och, stare zdjęcie, z wakacji...
Lipiec tego roku, wiejski plac zabaw, nikogo nie było.
Syn usiadł. Tata zrobił zdjęcie.
Gdzie była fizyka?



wtorek, 17 listopada 2020

ruina

 Jeszcze raz wracam do budynku, jakiś czas temu spalonego. stałem tam z #kalkulatorem i jedyne, co czułem, to radość, że nie był zamieszkały.
Czy teraz ma lokatorów? Nie wiem. Być może myszy, szczury polne. Czy ludzie? W sezonie letnim, pod chmurka, po dancingu...


Dodaj podpis


niedziela, 15 listopada 2020

siano

To jest jedno z tych zdjęć, kiedy się zastanawiam, co zobaczę. Generalnie, ostatnio, mam koncepcję, wiem, czego chcę, ale z #kalkulatorem  to nie wiadomo, czy będzie łaskaw cienie ładnie powyciągać. Tym bardziej właśnie ten kadr mnie cieszy.
A więc mamy sianko pod dachem i to w nocy. Wiecie już, że nie wiemy, co za zwierzę mogło być obok niego... Cicho na pewno nie było.

piątek, 13 listopada 2020

jesienny plac zabaw

Te zdjęcia wykonałem kilka tygodni temu. Odebrałem córkę z przedszkola, a ta poprosiła, byśmy choć na chwilę poszli na pobliski plac zabaw.
Właściwie to poza nią nikogo nie było. Dwóch starszych chłopców przebiegło, ptaki na drzewach zostały jako jedyni towarzysze dziecięcej beztroski o zachodzie słońca.
Jesienią, w czasie naszej pandemii...

czwartek, 12 listopada 2020

parking przykościelny

Całkiem niedawno opisywałem swoje przeżycia i emocje z nocnej wyprawy między pola na wsi w księżycową, jasną noc. Kto czytał, ten pamięta.
Tl;dr: zamiast ciszy były szumy, trzaski i łomoty, a na koniec szczekanie, być może i dzikich, psów. To wszystko obok mnie. Konkluzja była taka, że jako były mieszczuch, choć przez chwilę, czułem się bezpieczniej na drodze asfaltowej, podręcznym symbolu cywilizacji i ciepłej wody
w kranie.
Jak więc miałem się czuć, kiedy zjechałem do wsi większej, w sam jej środek, a konkretniej - pod miejscowy kościół? Duża budowla, kilka latarni, jakże niepotrzebnych z fotograficznego punktu widzenia, chodniki, droga, sklepy i słynne na całą okolicę disco. Jesteś bezpieczny, jesteś zaopiekowany, to takie jakby małe miasteczko. No i świątynia, żadna bestia ci nie zrobi krzywdy, bo jej tu nie będzie.
To sobie powtarzałem, gdy kątem oka zobaczyłem zwierzę. O, jaka mała, malutka czarna krówka? Czemu nie w oborze, tylko przed kościołem? I jaka szybka! Jak podskakuje!
I... czemu zaszczekała, kiedy jej wielki łeb, z wielką szczęką, obrócił się w moją stronę?
Zaszczekała znowu. Krótka sierść, taka a nie inna kufa, niewidoczny ogon... Wyżeł? Doberman? Gdzieś przez głowę przeleciało, że dobermany mają szczękościsk, ale podobno nie szczekają głośno. To może jednak wyżeł? I czy ma też szczękościsk?
Zobaczył mnie i zaszczekał, kiedy kucałem przy statywie, walcząc z #kalkulatorem i ustawieniami kadru. Wstałem i zmusiłem swoje oszczędnie zbudowane ciało do majestatycznego napuszenia się. Ciemna kurtka nie pomagała w uzyskaniu pozornego gabarytu, czarne jednak wyszczupla. Uznałem, że jak mam polec z przegryzioną aortą, to wolę na stojąco, a nie na kolanach. Ech, człowiek się za dużo "300" naoglądał...
Na szczęście jednak zwierzęta dość poważnie podchodzą do niepstrokacizny, zatem, ku mojemu zaskoczeniu, pies się oddalił, zaniepokojony najwidoczniej.
... pewnym problemem było to, że pojawił się i szczekał obok
mojego auta. A ja nie chciałem wracać na nogach, te marne kilka kilometrów. No jakoś nie.

A co do zdjęć - dobra, może nie powinienem robić Wam projekcji, ale sam nie wiem, co myśleć. Może miałem inne oczekiwania niż to, co zastałem na miejscu? Ciekawy jestem Waszego odbioru, dajcie znać, proszę.

Tu możecie zobaczyć warunki oświetleniowe (i szczęśliwego jeszcze operatora #kalkulatora):



A tu dwa kadry:

 
(tak, robiłem je na końcu sesji, dziękowałem Bogu, że mam zeza rozbieżnego)





środa, 11 listopada 2020

sezon zimowy

Dzisiaj kadr z tego samego miejsca, co ostatnio, ale wykonany inną techniką i, poniekąd niestety, w innych okolicznościach.
Tym razem korzystałem z trybu nocnego. Nie miałem ze sobą statywu, skoczyłem wyrzucić posortowane śmieci, więc posiłkowałem się dachem samochodu. Aby uniknąć skutków drżenia rąk, zdjęcie wykonywałem na wdechu, a raczej - na jego końcówce. Być może u kogoś z Was bardziej sprawdziłoby się wstrzymanie oddychania. Warto samemu popróbować, kiedy jesteście z #kalkulatorem w ciekawym miejscu i musicie być dla niego naturalnym statywem.

poniedziałek, 9 listopada 2020

płot w polu

 Wycieczka między polami to nie tylko zboża i kwiaty. Nie tylko zwierzęta w chaszczach, mgła
i gwiazdy.
Nie wiem, czemu, ale z jakiegoś powodu lubię stare budowle, ruiny albo ledwo stojący płot. Może dlatego, że jeszcze stoi i broni się przed czasem i wiatrami? Nie wiem.

Co zauważyłem - zdjęcia roślin, na dłuższym czasie naświetlania, obarczone są pewnym ryzykiem. Źdźbła drgają, ruszają się na byle podmuchu. Nie ukrywam, że sam robiłem kilka podejść do tego kadru, bo walczyłem nie tylko z kompozycją, ale i z delikatnym, jakże irytującym w tamtej chwili zefirkiem...

 
Mam prośbę. Powiedzcie, jak z jasnością? Kiedy skończyłem robić i opracowywać #kalkulatorem, to na wyświetlaczu wydawało się ok. Teraz, na dwóch różnych monitorach, wychodzi sobie różnie. Będę wdzięczny za każdą uwagę...

niedziela, 8 listopada 2020

jasna droga

Jeszcze jeden kadr z wyprawy nocnej. Uwierzcie mi, było ciemno, jednak nie na tyle, by nie pokusić się o jazdę przy świetle księżyca. Podobno w niektórych miejscach na świecie tak jeżdżą po pustyni...

sobota, 7 listopada 2020

paskudny kadr

Ostatnio z jedną z moich kursantek rozmawialiśmy o kompozycji. Tak, tak, prowadzę warsztaty, więcej niebawem.
Dyskusja dotyczyła między innymi kontekstów kulturowych. Dłuższą chwilę poświęciliśmy na symbol wznoszenia. Patrzymy na wykres, który, od lewej do prawej, pnie się. Odczytujemy to jako sukces, wzrost. Okazało się, że nie da się tak wprost wszystkiego przenieść na zasadzie jeden do jednego. Dobrym przykładem okazały się rzeczy używane przez nas na co dzień, a brane do ręki. Przejrzeliśmy półkę w jednym ze sklepów z e-papierosami i okazało się, że zestawy wyglądają lepiej, kiedy są pokazane prawa góra - lewy dół. Niby spadek, prawda? Nie braliśmy pod uwagę, jak człowiek chwyta w rękę, a takie ułożenie jest, dla osób praworęcznych, bardziej ergonomiczne.
Tego wieczoru usiadłem do zdjęć i natrafiłem właśnie na to.

Oj, jaki brzydki kadr! Gdzie dół?

... niemniej jednak zdecydowałem się pokazać to zdjęcie. Co mnie przekonało? Cała reszta. Księżyc udający słońce, jego promienie w koronie, gra światłocieni z mgłą niemal o północy, nawetgwiazda jest...
Tak, łamię regułę kompozycyjną, ale zyskuję coś, co wtedy widziałem... i tym się dzielę.

A co Was by mogło przekonać do takiego zdjęcia?

piątek, 6 listopada 2020

i po zagadce

Rozwiązanie zagadki z poprzedniego posta wymaga pewnego uzupełnienia. 
Rzecz jasna zdjęcie zostało wykonane #kalkulatorem. Ważniejsze jednak jest to, w jakich warunkach.


Zobaczcie zdjęcie: tego wieczoru była pełnia, ów Blue Moon. Dobra, według wielu to było dzień później, ale uwierzcie mi - księżyc świecił tak, jak niejednego dnia słońce. Ma to odbicie w parametrach; nie spodziewałem się, że da się nocą wykonywać zdjęcia przy tak niskim ISO (50!).
Osobiście cieszę się, że smartfony mają takie możliwości i wierzę, że tak zwane topowe rozwiązania będą za kilka lat standardem w średniej półce.

... a przepis na podobne zdjęcie? Statyw, noc z księżycem, samowyzwalacz, długi czas naświetlania, ostrzenie na nieskończoność.
Po wszystkim siadamy i... pobawcie się temperaturą barwową.

czwartek, 5 listopada 2020

zagadka o porach

Śpicie? Wstaliście?
To mam dla Was zagadkę.

1. Jaką porą było to zdjęcie zrobione?
2. Jak ciemno wtedy było?
3. Czym zostało wykonane? Lustrzanką czy #kalkulatorem?
4. Jak duże zdjęcie na płótnie da się wydrukować?

Zapraszam do odpowiedzi...

środa, 4 listopada 2020

ludzki księżyc

Chyba lubię sytuacje, kiedy coś mnie mile zaskakuje.
Ostatnia pełnia księżyca była szczególna. Blue Moon, czyli niebieski księżyc, czyli pełnia dwa razy w jednym miesiącu i dodatkowo w Halloween. To ostatnie to ostatnio bodaj 74 lata temu było (poprawcie mnie), więc większa atrakcja. A! Mars jeszcze, tak blisko naszego satelity, też niecodzienne zjawisko.
... tyle że dla fotografa z #kalkulatorem, bez teleobiektywu, taki księżyc to żadna gratka. Za wysoko, za daleko od Ziemi. Ok, może gdybym miał smartfon, którego algorytmy wspierają zdjęcia księżyca i coś tam domalowują, to czemu nie.
No nic, no trudno. Skoro już byłem na tej coraz bardziej zamglonej drodze, to postanowiłem się nie zrażać i zrobić, mimo wszystko, kilka zdjęć. O, może drzewo, jego gałęzie z jemiołą na tle nieba?
Jedną rzecz szybko odkryłem. Księżyc okazał się tak dobrym źródłem światła, że można było bardzo nisko zejść z ISO. Świetnie, mniej potencjalnego szumu będzie!


... a druga wyszła w trakcie przeglądania zdjęć z wyprawy.
Co widzicie?

nocna droga

 Dziś obiecane kolejne kadry z nocnej wyprawy. Będę do niej wracał, ponieważ było to nader ciekawe doświadczenie.
Kiedy przeglądam wykonane tej nocy zdjęcia, to łapię się na tym, że dzisiaj, teraz, fotografie robione #kalkulatorem mogą być jakości takiej, jakiej łaknęli posiadacze lustrzanek 10-15 lat temu. A przecież wtedy też powstawały prace, nad którymi ludzie się zachwycali. Owszem, jeszcze trochę brakuje do plastyki systemów z wymienną optyką, aczkolwiek coraz mniej jestem przekonany, czy jak ta bariera zostanie zatarta.

Ważne jest, aby przygotować się do takich zdjęć i wykorzystać jak najbardziej sprzęt, jaki się ma. Tak naprawdę, do pewnego momentu, nie ma znaczenia, jakim smartfonem dysponujemy, jeśli pominiemy ekstrema typu telefon sprzed dziesięciu lat. Sądzę, że jeśli mamy model w miarę świeży, to będzie nas ograniczać tylko nasza głowa i umiejętności.

Przyznam, że w przypadku nocnego focenia można poczuć się, jak kanonier na wojnie. Dlaczego? Jest ciemno i ekran nam niewiele pokaże. Zatem strzał, czekamy i patrzymy, w co
udało się nam trafić. Następnie poprawka (w lewo, prawo, ciut do góry) i kolejna próba. Po 30 sekundach naświetlania znowu patrzymy i oceniamy efekty. Nie zazdroszczę perfekcjonistom...
Jest pewne rozwiązanie w związku z taką niedogodnością. Dla samego tylko kadrowania warto skorzystać z innego trybu niż profesjonalny. Szybko odkryłem, że tryb nocny krócej naświetla
i od razu daje podgląd (tak mniej więcej), co będzie widać. Wykonamy kilka operacji więcej
na smartfonie, ale, być może, zaoszczędzimy czas zużyty podczas, mimo wszystko, żmudnego naświetlania. Warto spróbować samemu i zdecydować, czy taka metoda jest dla nas dobra.

A teraz zdjęcia. Uwierzcie, że to ciekawe uczucie, kiedy widzicie dobrze znane miejsca w zupełnie innej odsłonie. Polecam!




wtorek, 3 listopada 2020

wsi spokojna

 Kiedy przenosisz się z miasta na wieś, to czujesz, że uciekasz przed pędem, przed zgiełkiem, przed hałasem. I tak się dzieje. Nie słychać klaksonów, szumu miasta, gwaru rozmów wokół miejscowej ławeczki. Kiedy siedzisz w tej swojej wymarzonej chatynce, nie dociera do ciebie
ani jeden niepożądany dźwięk.

Pozwól, że zabiorę cię na wieś, między pola, ale tak koło północy, dobrze? Wyobraź sobie, że księżyc mocno świeci, tuż nad ziemią snuje się coraz gęstsza mgła... a ty idziesz. Powoli, pomału, delektujesz się spokojem, tym bezruchem. Kontemplujesz przyrodę i harmonię...

Błąd. Zamiast tego wyobraź sobie, że faktycznie idziesz ścieżką, nawet sobie dobrze znaną,
ale nie licz na ciszę. Nie oczekuj spokoju. Pomiędzy oddechami wyłapiesz szelest, tam gdzieś
z prawej. Teraz z lewej, nieco z tyłu. Za plecami. Noc, mgła i dźwięki, których normalnie byś
się nie spodziewał. Nie wiesz, co to, więc zgadujesz. Lis? Ptak? Jakiś czas temu widziałeś bezpańskie psy, niewielka sfora, raptem kilka... ale dzikie. Może głodne.
A ty idziesz przed siebie. Pytasz siebie, czy włączyć latarkę w kalkulatorze, by ewentualnych napastników odstraszać, czy jednak iść, jak idziesz, aby światłem nie prowokować. To jest jedno z wielu pytań, które masz teraz w głowie przechodząc między lasem a polami.
Dzik? Kilka dni temu miałem z takim jednym kolizję, więc są w okolicy. Zdanie rzucone kiedyś przez miejscowego o wilkach może być faktycznie tylko plotką... na pewno?
Teraz coś słyszysz po obu stronach drogi, którą przecież tak dobrze znasz! Życie na wsi? Kontakt z naturą? Tego chciałeś?
Ale idziesz. Kalkulujesz ryzyko. Jak duża szansa jest zobaczyć zwierzę i co ono zrobi?
Czy zdążysz nacisnąć spust migawki? Idziesz, bo masz plan zrobić zdjęcie pobliskim ruinom
po spalonym jakiś czas domu. Więc brniesz, w międzyczasie przystając, rozstawiając statyw,
aby uchwycić przerażające cię teraz piękno na tle jakże spokojnego nieba. I ten księżyc... pełnia, północ... o czym myślisz?

Dochodzisz do pobliskiej drogi. Ulga? Namiastka cywilizacji, więc, były mieszczuchu, czujesz się bezpieczniej? No dobrze, niech ci będzie. Twoja głowa, twoje demony. Dwieście metrów stąd są zgliszcza, o których tak dzisiaj marzyłeś. Śmiało, asfalt nie pogryzie. Krok za krokiem, jesteś coraz bliżej celu dzisiejszej nocy.

Aha... kilka psów się rozszczekało. Czujesz ulgę, że to przecież tylko Burki, pilnują podwórek i cię wyczuły. Mózg dostrzega jednak inne opcje i z zasobów pamięci podsyła ci obraz psów, tych dzikich... a tu są łąki. A jeszcze nie wiesz, co i jak wygląda obok spalonego domu. Może jednak ma tam lokatorów? Jakich?
Odkasłałeś. Nad wyraz głośno. No tak, jesteś większym gabarytowo ssakiem niż szczur czy wilczur, zatem może cię nie ruszą, taki wielki i głośny przecież jesteś. Twoja bitwa ze strachem, twoja taktyka.

Wciąż idziesz. Przechodzisz na prawą stronę, kiedy mija cię samochód jadący do wsi. Nie, kierowca cię nie zapamięta. Widzisz nadwyrężone ogniem i wiatrem mury. Jesteś na miejscu.
Jak głęboko wejdziesz? Ile postawisz na szali, aby wykonać zdjęcie tygodnia? A ile razy dziennie podnosisz z uśmiechem dzieci? Za ile, w najlepszym wypadku, przyjedzie ktoś po wybraniu numeru 112? Licz, przeliczaj, szacuj. Jak bardzo się boisz? Jak bardzo masz rację w tym swoim strachu?
Najgorsze, że wiesz, że codziennie tą trasą ludzie się przemieszczają. Najgorsze, że naczytałeś się książek o podboju dzikich krain, a stoisz, z kalkulatorem wpiętym w statyw i zastanawiasz się, co właśnie mignęło w krzakach. Najśmieszniejsze, że jesteś raptem niecały kilometr od twojego domu.
Przeczytałeś też, że warto wyjść ze swojej strefy komfortu, aby sięgnąć po więcej. Pozdrawiamy coachów. I słyszałeś w jakimś filmie głos dowódcy batalionu żołnierzy, że bez strachu nie ma odwagi, nawet to ostatnio powiedziałeś swojej córeczce, czym dodałeś jej animuszu.

Więc jak będzie?

Taka noc, takie emocje, takie zdjęcia. Na początek dwa kadry.



A jeśli myślicie o nocnej fotograficznej eskapadzie, to ubierzcie się ciepło. Zadbajcie o coś do przekąszenia, najlepiej wysokoenergetycznego. Pamiętajcie też o naładowaniu baterii w swoim kalkulatorze. I miejcie oczy dookoła głowy...

niedziela, 1 listopada 2020

krowy w mgle

Nie mogę mieszkać na wsi i nie uchwycić tutejszego życia. Mimo że jestem mieszczuchem z pochodzenia, to widok zwierząt mi spowszedniał. Są, więc po co drążyć?
No właśnie po to, że, Koleżanko z Krakowa i Kolego z Gdańska, mogliście nie widzieć nigdy na żywo, więc teraz macie okazję.
Bardzo chciałem ukazać je (raz jeszcze) w niecodziennych warunkach. Był już zachód słońca, teraz jest mgła. Warunki pogodowe to nie problem, często wręcz przeciwnie. Przeszkodą, i to dosłownie, okazało się ogrodzenie. Druty nie wyglądają dobrze w kadrze. Musiałem zatem pstrykać je z innej perspektywy, co ostatecznie też wyszło na dobre.
Zatem są, krowy na pastwisku we mgle, a ja sobie tak myślę, że byłoby idealnie, gdyby były jak najdłużej...

sobota, 31 października 2020

kiedy odchodzą

Po zrobieniu tej fotografii od razu pomyślałem o dwóch osobach. Jedną z nich jest nasza Przyjaciółka, zaś drugą - Daniel Dziewit. Przedsiębiorca, autor kilku dobrych książek, ale w tym kontekście mówię o jego ostatniej, "Kiedy odchodzą". Polecam każdemu, kto stracił bliską osobę i musi z tym żyć, ułożyć siebie i swój świat na nowo.

A teraz... spójrzcie na to zdjęcie, na pełnym ekranie. I podumajmy wspólnie.

czwartek, 29 października 2020

prabucka nekropolia

Najlepsze jest to, że nigdy nie lubiłem chodzić na cmentarze.
Tym razem nie byłem na grobach, lecz z kolegą sprawdzaliśmy możliwości jego oraz kalkulatora w ciemności. Szybko okazało się, że chęci, trochę wiedzy i statyw znacząco podnoszą jakość zdjęć.
Ze względu na to, że byliśmy w mieście, otoczeni jego łuną, nie dało się skupić na niebie i gwiazdach. To było więc dla nas tłem. Najważniejsza była nekropolia i to, co wywołuje. Zaduma, cisza, powaga, świadomość ostateczności, pamięć o przodkach.

ufo

 Nic nie było reżyserowane.

Nie miałem pojęcia, że to było.

Nie spodziewałem się.

TO zobaczyłem dopiero w trakcie obróbki, kiedy rozjaśniłem kadr.

Zapytałem kilka osób, co to może być, ale nikt nie był w stanie podać racjonalnej, pełnej odpowiedzi. Ja sam nie umiem powiedzieć, co to jest.

Uprzedzę: nic nie dodawałem. Mistrzem Painta nie jestem.

Jeśli ktoś ma pomysł na to, co tu zostało uwiecznione, to bardzo proszę o odpowiedni komentarz.




wtorek, 27 października 2020

droga do gwiazd

Kiedy siadałem do tego zdjęcia, Lightroom się zaktualizował. Zaciekawiony jeszcze chętniej zabrałem się za wydobywanie gwiazd i barw z nieba. Muszę przyznać, że coraz mocniej lubię LR, a praca z półcieniami to sama przyjemność.

Ostatnie nocne zdjęcia pokazały mi ważną rzecz. Można zachwycać się możliwościami dzisiejszych komórek, ale... szumów nie oszukam. Dlatego należy znaleźć górną, nieprzekraczalną granicę ISO, korzystać z długich czasów i mieć sprawny statyw. Bez tego,  tak mi się zdaje, lepiej zostać w domu i cieszyć się ciepłą herbatą...

debiut

Wczoraj dzik stanął nam na drodze, więc dzisiaj, do przedszkola, troszkę bardziej na nogach.
I wyszło nam na dobre! Nie tylko zdrowotnie, ale również...

Proszę Państwa, to zdjęcie skomponowała niemal pięcioletnia Michalina. Sama wybrała scenę, sama nacisnęła.

Tak, takie korzystanie ze smartfona to ja rozumiem!


A te znaki na niebie... sam nie wiem. Po prostu były.

poniedziałek, 26 października 2020

niebo gwieździste nade mną

... a czerń asfaltu i drzewa naprzeciwko.
I to światło pobliskiego budynku, płożące się po ziemi, nie wiedzieć czemu. Tak wyszło.
Podoba mi się tu niebo. Wyszło niespodziewanie dużo gwiazd, nawet po odszumieniu...

miejskie widoki

 Nasza serdeczna przyjaciółka stwierdziła, że jeden z tych dwóch kadrów jest baśniowy i się jej podoba, ja zaś mam pewne wątpliwości. Być może dlatego, że tego wieczoru statyw uległ małej awarii (kolega uratował, dzięki wielkie!), być może dlatego, że miejscówka, choć z potencjałem, nie zaoferowała najbardziej komfortowych warunków. Mam na myśli kilkumetrową przepaść... nieważne. Jestem, piszę.

Tak czy inaczej nie do końca umiałem się skupić w tamtej chwili na tyle, by chłonąć, tak po swojemu, to co się właśnie wydarza. Koniec końców popełniłem dwa kadry, które przygotowałem, resztę wyrzuciłem.
To było ważne i cenne doświadczenie. Okoliczności przeszkadzają, a mimo wszystko chcesz przeć do przodu. Ty jesteś panem czy panią sytuacji nawet, jeśli nie dojdzie do spektakularnego sukcesu. Ty tu rządzisz i ogarniasz.

Czemu te zdjęcia budzą we mnie wewnętrzne wątpliwości? Chyba dlatego, że inaczej wyobrażałem sobie to miejsce i, co za tym idzie, możliwości kadrowania. Myślę, że buddyjscy mnisi mogliby teraz uśmiechnąć się pod nosem z przyjacielską pobłażliwością. Oczekiwania zawiodły? No jakże nam przykro...

Mimo to podszedłem, stanąłem, pstryknąłem i nie spadłem. Potem pojechaliśmy w inne miejsce. Użyłem liczby mnogiej, ponieważ, tym razem, byłem z wymienionym wyżej kolegą. Dla przyjemności, ale też i z chęci nauki i poznania czegoś nowego towarzyszył mi ze swoim kalkulatorem. Wierzę, że już niedługo przeskoczy mnie w umiejętnościach i niejeden raz zaskoczy swoim kunsztem. Tego mu życzę.

Zaś co do zdjęć, to wyzwań było kilka. Przelećmy po kolei:
kadrowanie - staliśmy na murach, tuż pod nami był teren odgrodzony taśmą, znany z remontów, budów i wyburzeń, więc pole manewru było ograniczone; trzeba było ustawiać wręcz na milimetry tak, aby najciekawsze pokazać, a to mniej jakoś ukryć
światła miasta - no nie, nie pomagają, jeśli chcesz pokazać gwiazdy, więc w postprodukcji trzeba było i to uwzględnić
niebo - poprzednia eskapada rozpieściła mnie setkami gwiazd (aż słyszałem pytania, po co je wklejałem), zatem trzeba było podejść inaczej do sprawy i uznać, że chmury też są nocą atrakcyjne
dachy - tu wraca sprawa kadrowania, na szczęście miałem w głowie starą audycję z radiowej Trójki "pod dachami Paryża"
księżyc - nie chciał współpracować, zatem wygląda tak, jak się pokazał, na niebie oraz tafli wody.

Koniec końców, z tamtego miejsca, wyszły dwa zdjęcia. Niewykluczone, że wrócę tam, ale wtedy inaczej się za to zabiorę. Tymczasem... oglądajcie:




niedziela, 25 października 2020

do albumu

Rodzice fotografujący widzą w każdym zdjęciu swoich dzieci dzieło sztuki. Prawda jest nieco brutalniejsza.
Niemniej jednak pozwoliłem sobie popełnić ten kadr i podzielić się z nim.

Wykorzystałem szerokokątny obiektyw, uwielbiam jego dynamikę i zakrzywienia perspektywy. Użyłem - uwaga! - trybu nocnego, bo więcej po prostu wyciąga.

W tamtej chwili wykonałem dwa ujęcia i tamto drugie wydaje mi się, kompozycyjnie i dynamicznie, lepsze.
Ale... tam dzieci po prostu stoją. Cudne, śliczne, ósme cudy świata. Tyle że tu, jak widzicie, jest akcja między nimi. Widać więź, widać
emocje.
Dlatego, w przypadku portretów, takie ujęcia są lepsze.

sobota, 24 października 2020

droga do pracy, a tu widoki

 Kiedy wychodzisz z domu do pracy i już widzisz, jak pięknie jest na dworze (lub na polu, pozdrawiam Rodzinę spod Krakowa), to zdajesz sobie sprawę, że trzeba było wstać pół godziny szybciej. Co najmniej.

I jedziesz. Widzisz coraz więcej, połacie mgły, ledwo wstałe słońce, gra półcieni i przebić. Najlepsze, że dzisiaj byłem tym otoczony, wszędzie było zjawiskowo.

Zegarek też był. I klienci czekający na mnie.
Zdążyłem.
Tak, zatrzymałem się. Pewne rzeczy są silniejsze od wielu czynników czy ograniczeń...