W poprzednim poście pojawiły się konie w wersji "książkowej" (jak to ujął jeden z moich dobrych Znajomych). Dzisiaj przygalopowały w wersji bardziej naturalnej i ze wskazówkami.
Do napisania tego wpisu zainspirowała mnie fanka
Fotografii Mobilnej na facebooku, która podniosła temat mgły na zdjęciach. Cóż, nie jest to łatwe, ale spróbuję podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami.
Przy robieniu zdjęcia staram się zwrócić uwagę na to, aby:
- nie ostrzyć na mgle (jest jasnym zjawiskiem, więc pierwszy plan może wyjść ciemniejszy, co w postprodukcji się zemścić może)
- ostrzyć na to, co chcę przedstawić w danym kadrze; to będzie miało prawdopodobnie najlepszą ekspozycję, a reszta się dopasuje.
Przy postprodukcji, w przypadku zdjęć powyższych, starałem się robić tak, aby:
- konie, te bliżej mnie, były jak najlepiej widoczne (czyli ekspozycja, kontrast i ostrzenie)
- suwak highlights (wysokie tony) z delikatną korektą na minus pozwolił utrzymać mgłę w kompozycji oraz uwidocznił zasłonięte tło
- tony niskie, cienie (shadows) pomagają dopieścić kompozycję; widać to na ostatnim zdjęciu
- dodatkowo nieco ociepliłem kompozycję (temperature) oraz wzmocniłem saturację (nasycenie barw)
- winieta na pierwszym zdjęciu jest, aby zamaskować "przeszkadzajkę" w lewym dolnym rogu.
Generalnie zachęcam do własnego eksperymentowania w ramach podanych wyżej reguł - co kadr, to przygoda i wyzwanie, a potem satysfakcja z osiągniętego celu. Czekam też na Wasze komentarze, uwagi oraz własne doświadczenia ze zdjęciami we mgle.