Wiadomo, że nic nie zastąpi w fotografii produktowej profesjonalnego sprzętu, czyli aparatu, studia i oświetlenia. Ponieważ pewien serwis ogłoszeniowy wyraźnie sobie nie życzy "zdjęć z Internetu", tylko "prawdziwe foto", zmuszony zostałem zaprzęgnąć moją komórkę do fotografii produktowej.
Myślę, że każdy z powodzeniem może uzyskać taki efekt, jak powyżej. Zwróćmy uwagę, że nawet owa głębia ostrości, widywana tylko przy zdjęciach "z luszczanki", też się u nas pojawiła...
Pozwolę sobie udzielić, jako praktyk, kilka rad i wskazówek:
1. Niech biel będzie bielą, czyli balans bieli - pilnujmy tego. Po prostu. Może w którymś momencie zignorowanie tego będzie nam na rękę, ale szybko, czyli przy zapisywaniu finalnej wersji zdjęcia, okrutnie się na nas zemści.
2. Kadr! Poświęćmy nawet kilkanaście minut na kompozycję, na organizację tła, scenerii, odpowiedniego ujęcia. Pamiętajmy, że nasze smartfony mają skończoną liczbę pikselów w matrycy, zatem każdy jest na wagę złota i dobrego zdjęcia. Niech będzie jedno dobre zdjęcie, jeden dobry kadr, nawet kosztem 15 minut i 5 próbnych strzałów, ale potem to nam się opłaci. Kolejne pójdą szybciej i lepiej.
3. Postprodukcja, czyli obróbka zdjęcia - naturalny proces, nie wstydzimy się tego. Trzeba poprawić naświetlenie, kontrast, ostrość i kilka innych rzeczy. Aparat ze swoim fabrycznym logarytmem robi to średnio, bo ktoś ustawił średnie parametry.
Mam nadzieję, że ten wpis się komuś przyda. Powodzenia!